Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z marzec, 2016

Kurczątka.

Wiosna!   Na naszym wielkanocnym stole  wystąpiła w towarzystwie słońca,  wdzięcząc się kolorem żółtym,  a między talerzami biegały puchate kurczątka.  Powiedziałam do młodej K i małej N:  patrzcie, pełno tu kurczaczków.. . Dziewczyny przez chwilę świdrowały mnie wątpiąco-badawczym wzrokiem, z którego dało się wyczytać: ciotka, czy ty wiesz co mówisz, czy to aby nie zwykłe pomponiki są?  Ale nie powiedziały tego na głos. Nic nie powiedziały, tylko obracały w palcach mięciutkie kuleczki, a na ich buziach zaczął się rysować coraz szerszy uśmiech, aż wreszcie... Tak!  Zobaczyły kurczątka! A już najpiękniej stół zdobi radość biesiadników ze swojej obecności i wspólnego posilania. Czego życzę Wam i sobie zawsze, Alleluja i Hosanna! Poprzednie stoły wielkanocne: stół 2015 KLIK stół 2014 KLIK stół 2013 KLIK Więc? Pomponik czy kurczaczek? Może pyłek z żonkili...      

Kartka z pamiętnika.

Ogłoszenie  (5 III 2007)   W poniedziałek rano dopada mnie histeryczna myśl o kupieniu gazety. Uspokajam się dopiero gdy trzymam ją w ręku. Wertuję jej strony by dotrzeć do części z ogłoszeniami o pracy. Interesują mnie one bardzo, czytam dokładnie każdy anons. Informację: "ZATRUDNIMY GRAFIKA. WYMAGANIA I WYNAGRODZENIE WYSOKIE" pieczołowicie wycinam i według wskazówki wysyłam e-mailem swoje CV. Następnego dnia sprawdzam pocztę... No nie odpowiedzieli no...  Jest piątek rano. Bezrobocie ma to do siebie, że pozwala się wysypiać, korzystam z tego przywileju i śpię maksymalnie długo jak mi się uda. Marna to satysfakcja z nie posiadania pracy, ale zawsze jakaś.  Więc śpię... Uczucie podobne temu, gdy jest się zanurzonym w wodzie. Takie błogie zawieszenie, aż w pewnym momencie płuca z zatrzymanym weń powietrzem zaczynają boleć  i instynkt zmusza do wyjścia na powierzchnię. Podobnie za sprawą dzwoniącego telefonu, wynurzyłam się z siebie na świat.  - Halooo... powiedziałam