Przejdź do głównej zawartości

Kartka z pamiętnika.

Ogłoszenie (5 III 2007) 
W poniedziałek rano dopada mnie histeryczna myśl o kupieniu gazety. Uspokajam się dopiero gdy trzymam ją w ręku. Wertuję jej strony by dotrzeć do części z ogłoszeniami o pracy. Interesują mnie one bardzo, czytam dokładnie każdy anons. Informację: "ZATRUDNIMY GRAFIKA. WYMAGANIA I WYNAGRODZENIE WYSOKIE" pieczołowicie wycinam i według wskazówki wysyłam e-mailem swoje CV. Następnego dnia sprawdzam pocztę... No nie odpowiedzieli no... 
Jest piątek rano. Bezrobocie ma to do siebie, że pozwala się wysypiać, korzystam z tego przywileju i śpię maksymalnie długo jak mi się uda. Marna to satysfakcja z nie posiadania pracy, ale zawsze jakaś. 
Więc śpię... Uczucie podobne temu, gdy jest się zanurzonym w wodzie. Takie błogie zawieszenie, aż w pewnym momencie płuca z zatrzymanym weń powietrzem zaczynają boleć i instynkt zmusza do wyjścia na powierzchnię. Podobnie za sprawą dzwoniącego telefonu, wynurzyłam się z siebie na świat. 
- Halooo... powiedziałam ochrypłym, zaspanym głosem... Się nie spodziewałam, to niby słuchałam ale trochę niedbale. Aż dotarło do mnie, że to w sprawie ogłoszenia o pracę ta rozmowa jest! Natychmiast oprzytomniałam i głos mi się poprawił. 
Umówiłam się na spotkanie w poniedziałek (godz. 9.30). Jak tak to co innego, to muszę działać. Portfolio przygotować. Mowa o mac-ach była to wstępnie podpytam się kogoś w tym temacie... 
Rozmowa (12 III 2007)
Ok, założę białą bluzkę. Dotąd pomijałam ją w modzie rozmów kwalifikacyjnych, a szkoda, bo to stara dobra bluzka i nie raz przyniosła mi szczęście. Idę ulicą, szukam interesującego mnie numeru. Podwórko, wielki baner zawieszony wysoko na budynku, ogłaszający, że trafiłam. Z trafianiem po raz pierwszy bywają kłopoty, więc się ucieszyłam, że dobrze kluczę ale nie na długo. Kiedy podeszłam bliżej zrozumiałam, że jeszcze muszę dobre drzwi do klatki wybrać, było ich kilka. Rozglądam się i naprowadzających znaków szukam. Kobieta wchodząca właśnie do jednych z nich obrzuciła mnie wzrokiem i zauważyła moją konsternację (a ja jej czerwone, awangardowe buty). Więc pierwsze wrażenie, na jak się później okaże - szefowej - zrobiłam! A należy pamiętać, że dobrego pierwszego wrażenie nie da się zrobić po raz drugi. Witam, to ja, żałośnie zagubiona w przestrzeni. Zostałam oświecona w wyborze prawidłowych drzwi i podążyłam za kobietą do interesującej mnie firmy. Ja też pierwsze wrażenie odbieram. Jasne, przestronne pomieszczenia z dużymi oknami, a że pogoda śliczna, snopy światła wpadające do wnętrza. Umeblowanie estetyczne, porządek, fajnie, bardzo przyjemnie. Miła, ładna dziewczyna zabiera moje "futro", wiesza w szafie, pyta o ochotę na kawę czy herbatę. Idealnie, nie można chcieć więcej. Jestem prowadzona do pokoju właścicieli. 
Tak bardzo, jak szefowa ze mną rozmawia i wykazuje zainteresowanie moją kandydaturą, tak bardzo szef zdaje się przyjmować adekwatnie odwrotną postawę. Może nie jest zagorzałym zwolennikiem zatrudniania tych, co w życiu nie widzieli mac-a na oczy, a na dodatek pracują w pogardzanym przez profesjonalistów Corelu. Ciężko przewidzieć, co ze mnie wyniknie. Może się okazać, że tylko zmarnowanie czasu, prądu i firmowej kawy. Mężczyzna znosił w ciszy (a może i w bólach :-), moją obecność.
Test.
Praktyczny test sprawdzający sens jakiejkolwiek dalszej rozmowy ze mną, polegał na zaprojektowaniu reprezentującej mnie wizytówki i złożeniu jej do druku. 
Kurczę... wizytuję się najprościej jak to możliwe. Najchętniej czarnym drukiem na białym tle. Wszystko. Jednak coś muszę dorzucić, przecież nie mogę być tak dosadnie dosłowna! Dobra, dodam różowy (bo wyrazisty) trójkąt i napisy ułożę po skosie, co ewentualnie będzie można zinterpretować jako wzrostową tendencję mojego talentu.
Pierwszy dzień pracy.
Początki są trudne. Zanim osiągnie się zadowalający poziom doświadczonego wymiatacza, konieczne jest przejście przez godny pożałowania etap zagubionego debiutanta. Nawet w kwestii tak prozaicznej jak przebywanie w firmowej toalecie. Przekonałam się, że zamykanie się w niej, może być ryzykowne, bo później można musieć siłować się z drzwiami by je otworzyć. Taaa, w końcu udało mi się uwolnić, ale trwało to na tyle długo, że zdążyłam wyobrazić się krzyczącą:
- RATUNKU! POMOCY! NIECH MNIE KTOŚ UWOLNI!
Yea! To by było super! Ale bądźmy poważni. Praca polega na pracowaniu a moja praca dnia pierwszego wyglądała tak: 
- RATUNKU! POMOCY! NIC MI NIE WYCHODZI! 
Niczym się nie popisałam. Niczym! Druk ulotki (pragnę podkreślić, że na PC-ecie i w programie, który znam), nie wyszedł mi. Nie z mojej winy drukarka postcriptowa tworzyła błędne pliki, ale nielogicznego, nieoszczędnego ułożenia użytków na formacie, nie umiem wyjaśnić. 
Dosiadłam do mac-a. Oj naiwna byłam myśląc, że poczuję się dokładnie tak samo (przynajmniej w programie operacyjnym), jak przy PC-ecie. Wcale tak się nie czułam. Niby zasady obsługi są podobne, tak, tak oczywiście, tylko co począć, gdy pojawiają się różnice?! Summa summarum, ponieważ jestem dla siebie surowa, po TAKIM pierwszym dniu pracy, nie rozpierała mnie duma. Ale szefostwo miało wobec mnie więcej wyrozumiałości, bo wcale nie powiedzieli mi:
- Pani to już dziękujemy. Pani się jutro do nas nie fatyguje. A... i niech się pani nie łudzi, że zadzwonimy do Pani później.
...
Za kilka dni minie mi 9 rok pracy dla owej firmy.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Stół wigilijny 2023.

Pokazuję Wam stoły świąteczne od lat. Zrobiłam wiele ujęć z góry, z boku, z ukosa... a nigdy od spodu - to niedobrze, bo tu dzieją się interesujące manewry łowieckie. To strategiczne miejsce wytrawnego drapieżnika, który doskonale wie, że gdy wystarczająco długo poczeka, w końcu komuś spadnie na podłogę kęs wigilijnej potrawy, albo wysuną się babcine ręce z kawałkiem pysznej rybki dla niego (na babcię zawsze można liczyć). Babcia urodziła się kilka dni przed Wigilią, co jest wielce niepraktyczne, bo najbliżsi wręczają jej  pojedyncze, urodzinowo-świąteczne prezenty. Tym razem otrzymała też bukiet pięknych, białych róż. Dodając im gałązek z choinki, wykorzystałam je do dekoracji stołu świątecznego + kilka szyszek + dwa sojowe puchacze i uroczysta oprawa kolacji gotowa.  Poprzednie stoły były takie: ---> klik stół wigilijny 2022 <--- ---> klik stół wigilijny 2021 <--- --> klik stół wigilijny 2020 <--- ---> klik stół wigilijny 2019 <--- ---> klik stół wigilijny

Stół WIELKANOCNY 2024

  Dostrzegam wiele zalet jajeczek  przepiórczych   na wielkanocnym stole. To naturalne dekoracje zero waste, małe, zgrabne i powabne, a ich nakrapiane skorupki są gotowymi pisankami, bez nakładu pracy. Idealna opcja dla niemających czasu, leniwych, nieumiejących. Uwielbiane przez mojego psa Vito jako smaczki. Jedząc śniadanie, raz po raz sięgamy po jajeczko, obieramy i podajemy Vituniowi, żeby też miał radość z wielkanocnego ucztowania. Obrana skorupka jest od wewnątrz… delikatnie turkusowa - takie cudeńka natura wymyśla. Jak widzicie na zdjęciach, w kolorze turkusowym są też serwetki i wazonik, które robią świeże akcenty wizualne. Gniazdka uwiłam z gałązek brzozy, a wijąc je, czułam podziw dla ptaków, które robią to znacznie piękniej, misterniej i solidniej ode mnie używając tylko dzioba. Alleluja, Alleluja, Alleluja. Poprzednie stoły wielkanocne: WIELKANOC 2023 - KLIKNIJ BY OBEJRZEĆ WIELKANOC 2022 - KLIKNIJ BY OBEJRZEĆ WIELKANOC 2021 - KLIKNIJ BY OBEJRZEĆ WIELKANOC 2020 - KLIKNIJ BY

KARTKI na Boże Narodzenie 2023

Skromne, złote  kartki ode mnie  dla Was <3 Poprzednie były takie: 1) 2013 -> kliknij 2) 2014 -> kliknij 3) 2015 -> kliknij 4) 2016 -> kliknij 5) 2017 -> kliknij wykonanie 5) 2017 -> kliknij gotowe 6) 2018 -> kliknij wykonanie 6) 2018 -> kliknij gotowe 7) 2019 -> kliknij wykonanie 7) 2019 -> kliknij gotowe 8) 2020 -> kliknij wykonanie 8) 2020 -> kliknij gotowe 9) 2021 -> kliknij wykonanie 9) 2021 -> kliknij gotowe 10) 2022 -> kliknij