Z autopsji wiem, że trud przedświątecznych przygotowań potrafi być ciężarem niełatwym do udźwignięcia, wtedy pojawia się zmęczenie i irytacja. W konsekwencji Święta stresują zamiast cieszyć. Tym razem postanowiłam nie dać się zwariować. Okien nie umyłam hi, hi... szybko robi się ciemno więc nie widać, że są brudne. Choinki nie ubrałam , gałązka świerku w wazonie wymaga mniej zachodu a też cieszy oko. Kolację wigilijną przygotowałam tak, że Bogu chyba się podobało, czyli skromnie . Upichciłam gar zupy pomarańczowej (cudownie pachniało), pierogi wcześniej ulepione przez Mamuśkę tylko wyjęłam z zamrażarki i pogotowałam kilka minut, makiełki są niezwykle łatwą i szybką do przygotowania potrawą, marynowane grzybki wystarczyło wyjąć ze słoika a karpia Jacek z radością usmażył sobie sam. Było pysznie, najedliśmy się do syta, do szczęścia nie trzeba nam było nic więcej. Cudowny, piękny wiec zór. W esołych Świąt Kochani! Oraz, specjalnie dla fanów mis...
"To co się dzieje, naprawdę nie istnieje, więc nie warto mieć niczego, tylko karmić zmysły" Elektryczne Gitary - Kiler