Za 15 dni Wigilia, a potem Święta Bożego Narodzenia. Ciekawe, co Chrystus na to, co chrześcijanie wyrabiają pod pretekstem wyprawienia mu urodzin. Czy mu się podoba? W końcu to na jego cześć, więc komu jak komu ale przede wszystkim jemu powinno się podobać.
Aby zachować pozory moralności, i choć trochę zadość uczynić za moje konsumpcyjne podejście do tematu (szaleństwo około świątecznych zakupów), postanowiłam odprawić adwent, czegoś sobie odmawiać, jakąś pokutę postanowić, dobre uczynki wykonywać itp.
Wychodząc ze świątyni handlu zaczepił mnie ktoś i rzecze:
- ... 20 groszy?
- Proszę? - niedosłyszałam.
- 20 groszy?
- Nie! - prawie krzyknęłam bo to bezczelne tak bez proszę, przepraszam, bez czegokolwiek, po prostu rzucać kwotą w twarz. Chamstwo.
Poszłam, uszłam kilkaset metrów, zaczepiła mnie kobieta:
- Przepraszam, czy mogłaby mnie pani wspomóc złotówką?
Zatrzymałam się i postanowiłam drążyć temat:
- W jakim celu?
- Na herbatę, pójdę do galerii (handlowej), ogrzać się...
Zaproponowałam jej by poszukała pracy. Odpowiedziała (AUTENTYCZNIE), że jak będzie pracować to nie będzie mogła się wysypiać i coś o słabym wzroku, chorych nogach (a łazi po ulicy).
No to przedstawiłam jej obraz mojego życia, w którym codziennie rano nie wysypiam się wstając do pracy, siedzę tam przez większą część dnia, robię co mi każą, czasami nie jest lekko, stresuję się, szef krzyczy (szef nie krzyczy, podkolorowałam - ona też ubarwiała, że ma MEGA TRUDNO), potem wychodzę z biura i co? Spotykam panią, która jest wolna jak ptak, nic nie robi i mam oddać jej część swojej krwawicy? Ja się pytam - dlaczego? Po drugie, dając każdemu kto mnie prosi nie starczyłoby dla mnie (przed chwilą chciano ode mnie 20 groszy).
- No tak... i jeszcze Święta się zbliżają, to ciężko z pieniędzmi - doszła do wniosku dziadówka.
- Tja... i adwent jest... Dobra, dam pani złotówkę, ale jak ją pani przepije... - zawiesiłam złowrogo głos - jak będzie pani wydawała ją na alkohol, to niech się pani przypomni, że ciężko na nią pracowałam, na herbatę pani daję.
- Dziękuję, na herbatę wydam, obiecuję i jeszcze pomodlę się za panią - gorliwie zapewniała mnie.
- Poproszę, niech się pani pomodli - zgodziłam się.
...
Swoją drogą, kupować w galerii handlowej herbatę by się rozgrzać? Mam nadzieję, że chodziło jej o całą paczkę herbaty, którą kupi w Tesco i zaparzy sobie w domu, a nie taką, którą wypije jednorazowo za 4-6 złotych w kawiarni.
ania%
Obstawiam, że nie kupiła herbaty :)
Komentarze
Prześlij komentarz