Obłędne lody śmietankowe ze solą himalajską z "Babkarni"
"Nikt nie patrzy już w niebo.
Wszyscy skupiają swój pseudowzrok na kwadracikach."
- Mirosław Nahacz - "Niezwykłe przygody Roberta Robura"Włączam telewizor sporadycznie, gdy chcę obejrzeć interesujący mnie program. Bezcelowe wpatrywanie się w ekran też uprawiam, są to sytuacje, gdy nie mam pomysłu na siebie, ale rzadko mi się to zdarza. Jest kilka szkód życia, których nie chcę sobie wyrządzać, np.:
- szkoda życia na bycie nieszczęśliwą
- szkoda życia na marnowanie go przed tv
Gdy jestem zdrowa, sprawna i nieograniczona - rozrywką jest mi życie własne a wyłączanie się z niego, by wejść w nie mój, tchnący bzdetem tv-świat, uważam za niepotrzebne. Równie dobrze mogę stanąć obok krowy i spędzać czas żując trawę. Przyjmując 3 godziny codziennego oglądania tv, wysyła się w próżnię około 45 dni z życia w roku, a po 80-latach uzbiera się 10 lat wyjętych z istnienia. Mnie to szokuje.
A jednak niedawno miałam słabość, rozsiadłam się wygodnie na kanapie, uruchomiłam tv i... od razu zostałam zniechęcona indoktrynacjami wzbudzającymi we mnie odrazę. To mnie utwierdziło w słuszności wyboru trzymania się od tego szajsu z daleka. Mianowicie, trafiłam na reklamę, która twierdziła, że chipsy ziemniaczane to “smak lata”.
Co???
Chipsy? Wysmażone? Tłuste? Plasterki ziemniaka, obtoczone solą i aromatami? Mają kojarzyć mi się z latem, być jego wspomnieniem? Marketingowe zapusty pewnych firm są niezdrowe zupełnie jak ich wyroby i uważam, że powinny być zakazane w imię szacunku dla ludzkości i tak już mocno wypranej z autorefleksji. Utożsamianie chipsa z latem, moim zdaniem jest tak niedorzeczne, jak robienie bohaterów ze żłopaczy piwa, opowiadanie, że krem z cukru i oleju roślinnego jest dobry na śniadanie (nutella), nakłanianie do brania kredytów zamiast oszczędzania, hołdowanie żarciu na potęgę bo ma się tabletkę na trawienie i dobre wypróżnianie w zanadrzu.
Oto skład reklamowanego chipsa:
Chipsy? Wysmażone? Tłuste? Plasterki ziemniaka, obtoczone solą i aromatami? Mają kojarzyć mi się z latem, być jego wspomnieniem? Marketingowe zapusty pewnych firm są niezdrowe zupełnie jak ich wyroby i uważam, że powinny być zakazane w imię szacunku dla ludzkości i tak już mocno wypranej z autorefleksji. Utożsamianie chipsa z latem, moim zdaniem jest tak niedorzeczne, jak robienie bohaterów ze żłopaczy piwa, opowiadanie, że krem z cukru i oleju roślinnego jest dobry na śniadanie (nutella), nakłanianie do brania kredytów zamiast oszczędzania, hołdowanie żarciu na potęgę bo ma się tabletkę na trawienie i dobre wypróżnianie w zanadrzu.
Oto skład reklamowanego chipsa:
ziemniaki, olej roślinny palmowy, olej roślinny słonecznikowy, sól
A tu skutki jego spożywania w nadmiernych ilościach:
A tu skutki jego spożywania w nadmiernych ilościach:
Akrylamid powstający w czasie długiego smażenia skrobi (w ziemniakach jest ona jednym z podstawowych składników), może zafundować nowotwór albo miażdżycę. Miażdżyca wiąże się np. z zawałami serca, problemami z erekcją. Tutaj mam nadzieję, że hasło “problem z erekcją” działa na facetów odstraszająco, jak na kobiety “pogrubianie” albo "zmarszczki" czy "cellulit". Olej palmowy zalicza się do najtańszych tłuszczy smażalniczych i o ile w formie nieprzetworzonej może być ok, to już utwardzony jest be be, tymczasem producenci chętniej wykorzystują utwardzony, bo sprawia, że chips jest bardziej chrupki, smaczny i odporny na starzenie się. Powoduje chorobliwą otyłość, znacznie zwiększa zachorowalność na raka jelita grubego, choroby serca, cukrzycę. Dobra, wystarczy.
A więc... oni życzą nam tego świństwa.
Życzę nam, by smak lata to były soki ze świeżo wyciskanych owoców i warzyw, samodzielnie wykonana lemoniada z wody mineralnej, cytryn i mięty, posłodzonej miodem, tylko zdrowe lody* wyrabiane z pasją w małych manufakturach, których na szczęście jest coraz więcej, dobre ryby pałaszowane w nadmorskich kurortach, młode ziemniaki w towarzystwie mizerii, najprzeróżniejsze swojskie kompoty, przetwory i owoce, owoce, owoce podjadane przy każdej okazji i na potęgę!
Czym dla Was jest jeszcze smak lata?
*"Lody przemysłowe już dawno temu przekroczyły granicę kompromisu miedzy smakiem i jakością a kosztami. Gdzie sztuczne aromaty i cukier walczą o palmę pierwszeństwa z ilością powietrza w nie wpompowanego. (…) zastanawialiście się może dlaczego lody przemysłowe są sprzedawane wg objętości a nie wagi, to już macie odpowiedź." żródło: Babkarnia-Lodz
A więc... oni życzą nam tego świństwa.
Życzę nam, by smak lata to były soki ze świeżo wyciskanych owoców i warzyw, samodzielnie wykonana lemoniada z wody mineralnej, cytryn i mięty, posłodzonej miodem, tylko zdrowe lody* wyrabiane z pasją w małych manufakturach, których na szczęście jest coraz więcej, dobre ryby pałaszowane w nadmorskich kurortach, młode ziemniaki w towarzystwie mizerii, najprzeróżniejsze swojskie kompoty, przetwory i owoce, owoce, owoce podjadane przy każdej okazji i na potęgę!
Czym dla Was jest jeszcze smak lata?
*"Lody przemysłowe już dawno temu przekroczyły granicę kompromisu miedzy smakiem i jakością a kosztami. Gdzie sztuczne aromaty i cukier walczą o palmę pierwszeństwa z ilością powietrza w nie wpompowanego. (…) zastanawialiście się może dlaczego lody przemysłowe są sprzedawane wg objętości a nie wagi, to już macie odpowiedź." żródło: Babkarnia-Lodz
A pamiętasz morwy na stadionie, zapach powietrza w upalne wieczory i dźwięki "cykaczy" (świerszczy) i jak się nie chciało wracać do domu w wakacyjne wieczory i jak się jadło owoce prosto z drzewa czy krzaczka i nikt od tego się nie rozchorował. I wszystko było smaczne, zdrowe, pachnące i miało sens 😊
OdpowiedzUsuńJasne, pamiętam doskonale :-D Stadion to była jedna z lepszych miejscówek na spotkania, włóczenie się i omawianie bardzo ważnych, życiowych spraw. Czasami można było natknąć się na chłopaków grających w piłkę i wypatrzeć jakieś ciacho. Na stadionie objadało się też mirabelkami, nikt nie latał umyć ich we wodzie, ważne by robaka nie było i już. Ogrody babć pełne były wszelkiego dobrodziejstwa do pałaszowania, wtedy raczej nie marnowano ziemi pod trawniki (chyba, że ktoś hodował króliki). Przeciąganie letnich wieczorów - oczywiście - i to uczucie żalu, kiedy dłużej się nie dało, w końcu ktoś musiał iść i oznaczało to definitywny koniec zabawy. Zapachy, smaki, dźwięki takie wtedy oczywiste i dostępne, kto by pomyślał, że wspomnienie o nich będzie kiedyś tak cieszyło :)
OdpowiedzUsuń