Media poinformowały, że w wieku 65 lat, zmarł Jan Kulczyk, biznesmen, miliarder, najbogatszy Polak.
Czy pierwszą Twoją reakcją na tę wiadomość było zdziwienie, że bogaty a długo nie pożył i na dodatek nie potrafiono go uratować? Znana jest banalna prawda o tym, że zdrowia/życia nie można kupić, a zaskoczenie i tak przychodzi.
Skoro o pieniądzach mowa, przy okazji wakacji i wydatków okołourlopowych, temat - skąd brać - uważam za wart omówienia. Kiedyś wydawało mi się, że nie żyję rozrzutnie a mimo tego jakimś dziwnym sposobem nie kumulowały mi się oszczędności. Tłumaczyłam to tym, że bezsprzecznie za mało zarabiam. Pewnego dnia, za namową przyjaciela, poszłam na zebranie rekrutujące "budulec" pewnej piramidy finansowej. Budulec, czyli odpowiednio urobieni, mało sprytni ludzie, którzy mieli łożyć na tych co na szczycie. Spokojnie, skończyłam na wstępie, nie zostałam wciągnięta. Pierwsza pogadanka prowadzona przez wysłannika piramidy, miała za zadanie tylko lekko zmiękczyć mózgi, przygotować je na dalsze wchłanianie. Była to prosta lekcja ekonomii, w zasadzie nic odkrywczego, ale musiał mi to ktoś wyłożyć bym się ocknęła. A kuku: 2 - 2 zawsze = 0. W dwóch punktach odebraną naukę mogłabym opisać następująco:
PROBLEM:
Jeśli na przysłowiowy koniec miesiąca nie ma się nic, bądź jest się na minusie, oznacza to, że robi się rzeczy, na które nie stać.
ROZWIĄZANIE:
W przypadku robienia rzeczy, na które nie stać, należy przestań robić te rzeczy i wtedy odkładają się nadwyżki pieniędzy (można je wykorzystać na przykład na wakacje).
Taaa daaaam! Proste?
Niestety większość zwykła zachowywać się i kupować to, co się jej sprzedaje bez refleksji, czy rzeczywiście tego chce. Jest to efekt zupełnie naturalnego dla człowieka zachowania stadno-baraniego. Nie ma co się obrażać na baranów, na początku wszyscy nimi jesteśmy. Jako niemowlęta instynktownie naśladujemy dorosłych, by nauczyć się mowy i wszelkich ludzkich zachowań, potem jako dzieci ulegamy wpływom, ponieważ nie mamy mocnej bazy własnych poglądów i potrzeb - dopiero je w sobie kształtujemy. Problem w tym, że później ciężko jest się pozbyć tych odruchów i dalej bezmyślnie płyniemy z falą.
Weźmy ogólnie przyjęte pożyczanie od banków na bzdety, gadżety i przyjemności, które za pomocą wszelakiej propagandy, jawią się masom jako niezbędne do życia. Niezmiernie bawi mnie pewna reklama o wakacyjnej pożyczce, którą za sprawą wspaniałomyślności banku można zacząć spłacać dopiero po trzech miesiącach. Policzmy: wrzesień, październik, listopad, czyli pierwsza spłata w grudniu, czyli gdy zbliżają się święta i większe wydatki, bo przecież nikomu niczego nie może zabraknąć w ten cudowny czas. To fantastycznie! Będzie okazja by wziąć kolejną, tym razem świąteczną pożyczkę - założę się, że bank taką zaoferuje. Pożyczanie od banków zawsze oznacza stratę, nawet jeśli wyrok będzie odroczony na trzy miesiące, w końcu i tak trzeba będzie oddać i to z procentem. Bez wyjątku bardziej opłaca się korzystać ze swoich własnych, zaoszczędzonych pieniędzy. Oczywiście banki przedstawiają sprawę inaczej: spełniaj marzenia natychmiast, nie żałuj sobie niczego tu i teraz, nie czekaj, nie trać czasu na oszczędzanie, tak bardzo zależy nam na twoim szczęściu i samorealizacji. Za czułymi słówkami wypowiadanymi z nutką troski kryją się bankierzy radośnie bogacący się na niecierpliwych, zarażonych konsumpcyjnym podejściem do życia naiwniakach, nieświadomych swojego miejsca w szeregu.
Czy pierwszą Twoją reakcją na tę wiadomość było zdziwienie, że bogaty a długo nie pożył i na dodatek nie potrafiono go uratować? Znana jest banalna prawda o tym, że zdrowia/życia nie można kupić, a zaskoczenie i tak przychodzi.
Skoro o pieniądzach mowa, przy okazji wakacji i wydatków okołourlopowych, temat - skąd brać - uważam za wart omówienia. Kiedyś wydawało mi się, że nie żyję rozrzutnie a mimo tego jakimś dziwnym sposobem nie kumulowały mi się oszczędności. Tłumaczyłam to tym, że bezsprzecznie za mało zarabiam. Pewnego dnia, za namową przyjaciela, poszłam na zebranie rekrutujące "budulec" pewnej piramidy finansowej. Budulec, czyli odpowiednio urobieni, mało sprytni ludzie, którzy mieli łożyć na tych co na szczycie. Spokojnie, skończyłam na wstępie, nie zostałam wciągnięta. Pierwsza pogadanka prowadzona przez wysłannika piramidy, miała za zadanie tylko lekko zmiękczyć mózgi, przygotować je na dalsze wchłanianie. Była to prosta lekcja ekonomii, w zasadzie nic odkrywczego, ale musiał mi to ktoś wyłożyć bym się ocknęła. A kuku: 2 - 2 zawsze = 0. W dwóch punktach odebraną naukę mogłabym opisać następująco:
PROBLEM:
Jeśli na przysłowiowy koniec miesiąca nie ma się nic, bądź jest się na minusie, oznacza to, że robi się rzeczy, na które nie stać.
ROZWIĄZANIE:
W przypadku robienia rzeczy, na które nie stać, należy przestań robić te rzeczy i wtedy odkładają się nadwyżki pieniędzy (można je wykorzystać na przykład na wakacje).
Taaa daaaam! Proste?
Niestety większość zwykła zachowywać się i kupować to, co się jej sprzedaje bez refleksji, czy rzeczywiście tego chce. Jest to efekt zupełnie naturalnego dla człowieka zachowania stadno-baraniego. Nie ma co się obrażać na baranów, na początku wszyscy nimi jesteśmy. Jako niemowlęta instynktownie naśladujemy dorosłych, by nauczyć się mowy i wszelkich ludzkich zachowań, potem jako dzieci ulegamy wpływom, ponieważ nie mamy mocnej bazy własnych poglądów i potrzeb - dopiero je w sobie kształtujemy. Problem w tym, że później ciężko jest się pozbyć tych odruchów i dalej bezmyślnie płyniemy z falą.
Weźmy ogólnie przyjęte pożyczanie od banków na bzdety, gadżety i przyjemności, które za pomocą wszelakiej propagandy, jawią się masom jako niezbędne do życia. Niezmiernie bawi mnie pewna reklama o wakacyjnej pożyczce, którą za sprawą wspaniałomyślności banku można zacząć spłacać dopiero po trzech miesiącach. Policzmy: wrzesień, październik, listopad, czyli pierwsza spłata w grudniu, czyli gdy zbliżają się święta i większe wydatki, bo przecież nikomu niczego nie może zabraknąć w ten cudowny czas. To fantastycznie! Będzie okazja by wziąć kolejną, tym razem świąteczną pożyczkę - założę się, że bank taką zaoferuje. Pożyczanie od banków zawsze oznacza stratę, nawet jeśli wyrok będzie odroczony na trzy miesiące, w końcu i tak trzeba będzie oddać i to z procentem. Bez wyjątku bardziej opłaca się korzystać ze swoich własnych, zaoszczędzonych pieniędzy. Oczywiście banki przedstawiają sprawę inaczej: spełniaj marzenia natychmiast, nie żałuj sobie niczego tu i teraz, nie czekaj, nie trać czasu na oszczędzanie, tak bardzo zależy nam na twoim szczęściu i samorealizacji. Za czułymi słówkami wypowiadanymi z nutką troski kryją się bankierzy radośnie bogacący się na niecierpliwych, zarażonych konsumpcyjnym podejściem do życia naiwniakach, nieświadomych swojego miejsca w szeregu.
Tak, tak, nie bójmy się tego powiedzieć, chciał nie chciał do jakiejś klasy przynależymy i najrzadziej do klanu bogaczy z dylematami w stylu czy kupić sobie jacht czy Bugatti Veyron Super Sports. W ogromnej większości jesteśmy średniakami, ani się nie wybijamy ani nie leżymy, ale uwaga, stąpamy po cienkiej lini i to jak korzystamy ze swoich zasobów może decydować o tym, czy nie zjedziemy na dno.
Komentarze
Prześlij komentarz