Pewne wakacyjne wydarzenia i miejsca Dolnego Śląska stały się dla nas konieczne do szczęścia i bez znudzenia celebrujemy je co roku od czterech lat. W jednym z ostatnich dni naszego urlopu, właśnie taką wyjątkową radość zafundowaliśmy sobie odwiedzając ruiny zamku "Miecz" w Świeciu. Pisałam o tym niezwykłym miejscu tutaj --- > KLIK <--- Zwyczajowo dzielnych właścicieli obiektu zastaliśmy z zakasanymi rękawami przy pracy. I tym razem miła pani poświęciła nam czas, by opowiedzieć o tym, co udało się zrobić od ostatniej naszej wizyty. Zachwyciliśmy się powstającymi na nowo murami dawnej karczmy, gdzie takie elementy jak portale, kratownice w oknach czy belki stropu były szukane na rynku specjalnie wśród najstarszych, dla zachowania klimatu wiekowości tego miejsca. To nie tak, że wystarczy rozkopać tu ziemię i znajdzie się wszystko by poskładać jak pogubione klocki (do dzisiaj miałam właśnie takie wyobrażenie). Pani właścicielka-archeolog wytłumaczyła nam, że zamek przez dziesiątki lat był grabiony z piaskowca, drewna i metalu, bo są to najcenniejsze, najbardziej "chodliwe" materiały. Teraz w miejsce tych straconych trzeba zdobywać inne.
Opuściliśmy Świecie znów wzruszeni efektami niekończącego się zapału gospodarzy tego miejsca i z nadzieją, że za rok zobaczymy nowe. Niezmiennie trzymamy kciuki.
Komentarze
Prześlij komentarz