Siłą rodziny jest szacunek dla dorobku przodków i jego wzbogacanie (nie rozsprzedawanie). Ważna jest też dbałość o zachowanie historii ludzi, którzy rodzinę tworzyli, dzięki którym jesteśmy. Nie wiem dokąd zmierzam i jaki ostateczny pożytek będzie z mojego życia, ale mogę wiedzieć skąd się wywodzę.
Moi dziadkowie mieszkali w małej wiosce na wschodzie Polski. Po zakończeniu II Wojny Światowej przenieśli się na zachód na ziemie odzyskane w rejon Dolnego Śląska, tu gospodarzyli kilkanaście lat i tu udałam się z Jackiem tatą i mamą, by poznać strony, w których mama dorastała. Wzięliśmy ze sobą kilka starych fotografii, by porównać jak zmienił się świat jej dzieciństwa. Być tam i słuchać maminych opowieści o tym jak żyła, co się zachowało a czego już nie ma, było niezwykłym przeżyciem. Widziałam tą wioskę po raz pierwszy w życiu, była mi zupełnie nieznana, tymczasem dla mojej mamy bliska i pełna wspomnień, które nagle zaczęły wysypywać się z jej pamięci.
Widok na wioskę kiedyś i dziś.
Stare zdjęcie (babcia z dziadkiem, małą mamą i jej starszym bratem), a w tle jego sceneria ponad pół wieku później.
Na leciwej fotografii na koniu siedzi brat mamy, a obok stoją rodzice. W tle fragment stodoły z tamtych czasów i dziś.
Mama patrzy w wodę i opowiada: myśleliśmy, wyobrażaliśmy sobie, że w tej wodzie mieszka zła Świtezianka...
Odcinek przy stawku mijany był bardzo szybko, bo zdarzało się, że nieopodal obozowali cyganie. Dzieciaki się bały bo mówiono im, że cyganie mogą je porwać.
Mama pokazuje, jak z koleżankami i kolegami siadała na tej (dokładnie tej) barierce, gdy wracali ze szkoły.
Według mamy taki sam widok był również pół wieku temu.
Most nad Baryczą wybudowany w 1900 r.
Po II Wojnie Światowej, przy jego odbudowie pracował mój dziadek.
Z opowieści mamy wynika, że dawniej rzeka Barycz była większa i
pływały po niej barki.
Za mostem, na horyzoncie widać wieżę kościoła i budynki.
To cel codziennej wędrówki do szkoły mojej mamy i jej przyjaciół.
Aktualnie plebania, dawniej szkoła dla młodszych dzieci gdzie mama pobierała naukę.
W tym domku też mieszka ksiądz, kiedyś była tu szkoła dla starszych dzieci, w której uczyła się mama.
To boisko szkolne, po którym biegała mama. Według niej wygląda jak 50 lat temu. Ręka mamy wskazuje budynek, w którym był sklep, do niego chodziła na zakupy.
Jeden z najstarszych ceglanych kościołów wiejskich na Dolnym Śląsku (XIV-XV w.). Tu mama praktykowała wiarę. Mamina uroczystość po przyjęciu Pierwszej Komunii Św. wyglądała tak, że obok kościoła rozstawiono stoły, a na nich podano kawę zbożową i bułki z dżemem, które wszyscy ze smakiem pałaszowali. I tyle. I był to bardzo szczęśliwy dzień dla małej mamy.
Od roku 1473 wieś należy do Rodziny Tschammerów, która około roku 1550 wybudowała sobie tu rezydencję (stan po przebudowach).
Przedwojenne zdjęcie obiektu.
W niedalekim Bełczu Wielkim obejrzeliśmy opuszczony pałac. Nie jest zabezpieczony, każdy może do niego wejść i zrobić co mu się podoba ale nie skorzystaliśmy z tej okazji. Skrzydła okien poruszane wiatrem gubiły kawałki szyb.
Z tyłu pałacu, wejście do parku.
Widok z pałacowych schodów prowadzących do ogrodu.
Kiedyś piękny, a dziś jak widać.
Poniżej zdjęcia wnętrza pałacu, które znalazłam w internecie.
Widać co było a nie jest.
Widać co było a nie jest.
źródło: internet
Komentarze
Prześlij komentarz