Niedaleko od Białowieży Towarowej, przy Białowieskim Parku Narodowym jest rezerwat pokazowy żubrów. Udaliśmy się tam, by podziwiać naszego króla puszczy i kilka innych zwierząt jemu towarzyszących.
Gdy w lesie, na łące, polu nieoczekiwanie stanę oko w oko z dziko żyjącym zwierzęciem, ten na kilka sekund zamiera zaskoczony, potem czmycha i tyle go widzę. Rzadkość i ulotność tych spotkań powoduje, że nabierają one magicznego wymiaru.
W rezerwacie na wszystkie sierściuchy oprócz wilków, mogliśmy patrzeć do woli. Jeleń nazwany Leonem, nie bał się podejść do samego ogrodzenia i nawet puścił do mnie oko, co widać poniżej na zdjęciu. Przy okazji podaję też ściągę tym, którym kićkają się jelenie z sarnami bo są to dwa różne stworzenia. Nie, sarna nie jest samicą jelenia :-)
Gdy w lesie, na łące, polu nieoczekiwanie stanę oko w oko z dziko żyjącym zwierzęciem, ten na kilka sekund zamiera zaskoczony, potem czmycha i tyle go widzę. Rzadkość i ulotność tych spotkań powoduje, że nabierają one magicznego wymiaru.
W rezerwacie na wszystkie sierściuchy oprócz wilków, mogliśmy patrzeć do woli. Jeleń nazwany Leonem, nie bał się podejść do samego ogrodzenia i nawet puścił do mnie oko, co widać poniżej na zdjęciu. Przy okazji podaję też ściągę tym, którym kićkają się jelenie z sarnami bo są to dwa różne stworzenia. Nie, sarna nie jest samicą jelenia :-)
WILK
Drapieżna natura i bajki dla dzieci długo robiły wilkowi zły pijar. A to bardzo inteligentne zwierzęta, silne i niezależne, więc cieszy mnie, że teraz są podejmowane działania pokazujące wilka w sposób mądry, potrzebny przyrodzie, a nie tylko podszyty strachem i złymi emocjami. W rezerwacie teren wilków w większości porośnięty był drzewami i krzewami. Długo wypatrywaliśmy bohaterów zagrody ale żaden nie miał ochoty być obiektem uwagi gapiów. Zrezygnowani chcieliśmy już odejść, gdy nagle przybiegły dwa, zatrzymały się, rozejrzały. Świadomi, że w każdej chwili mogą zniknąć, cali w nerwach szybko chcieliśmy zrobić im kilka zdjęć. Oczywiście jak zwykle w takich sytuacjach albo wszystko wychodziło rozmazane, albo aparat ostrzył na ogrodzenie i w rezultacie zostaliśmy z jednym zdjęciem mniej więcej nas zadowalającym. Tak jak przewidywaliśmy minął moment i już ich nie było. Zostawiły nas z niedosytem ale i szczęściem ze spotkania.
Komentarze
Prześlij komentarz