Wigilia Bożego Narodzenia tego roku, tylko ja, Jacek i Vito. Mimo że nasza kolacja była kameralna, bardzo starałam się, by wyróżniła się na tle innych, codziennych. Czegóż to ja nie nawymyślałam: zupa pomarańczowo-gruszkowa, pierogi z kapustą i pierogi ruskie, dorsz z kapustą, śliwkami, grzybami i makiem, śledzie marynowane z imbirem i chrzanem... ale kiedy mieliśmy połamać się opłatkiem, okazało się, zupełnie zapomniałam o prostym opłatku. Życzenia składaliśmy sobie łamiąc się zwykłym, suchym chlebem i było super. Vito też dostał część ale dzielić się nie chciał, tylko brał. A potem wszamał wielgachny kawał ryby ugotowanej specjalnie dla niego na tę okazję.
Życzę kochani,
by dobre uczucia były z Wami
i Wesołych Świąt!
ania%
Nasz wigilijny stół ozdobił kolor miłości - czerwony. Przystrojonych kilka gałązek świerku występuje zamiast zwyczajowej choinki. To z braku pewności, jak na drzewo w mieszkaniu zapatrywał by się Vito.
Bez tradycyjnego sianka pod obrusem nie mogę się obyć.
Śledziki (pierwsza miska), kupiłam w najlepszym sklepie rybnym jaki znam. Filetował je Jacek a marynowałam ja, 2 tygodnie przed Wigilią. Pierwszy raz w życiu coś zamarynowałam a wyszło zupełnie smacznie. A grzyby (trzecia miseczka), zbierała w lesie a potem zamarynowała moja mama.
Vito nie zdaje sobie sprawy z tego, że ta noc jest dla nas ludzi wyjątkowa. Jesteśmy z nim razem, a jego brzuszek wypełnia pyszne, delikatne rybie mięsko i to jest dla niego najważniejsze. Mój kochany minimalista.
Wigilijne stoły:
Komentarze
Prześlij komentarz