Dostałam od siostry skórzane rękawiczki. Chętnie je nosiłam więc w którymś momencie gdzieś je zostawiłam, nie wiadomo gdzie (po miesiącu okazało się, że w cukierni, dzięki przemiłej ekspedientce, która je zachowała i przy następnej okazji mi oddała ).
Kupuję nowe. Oglądam różne fasony i jestem niezdecydowana, twierdzę, że nie pasują mi do kurtki, którą mam na sobie a sprzedawczyni odpowiada, że niedługo temperatury się zmienią (był koniec jesieni) i będę je nosiła do innych, zimowych rzeczy.
- Ale ja w tej kurtce przechodzę zimę - padła moja odpowiedź.
Konsternacja pani sprzedawczyni - ups.
- Ona tylko tak wygląda niepozornie, przechodziłam w niej dwie zimy - dodałam szybko.
Rękawiczki kupiłam pomarańczowe i krótkie.
Po opowiedzeniu Jackowi anegdoty z kurtką, ten stwierdził, że ona rzeczywiście nie jest zimowa. Dobra, skoro ludziom jest zimno na mój widok, kupię sobie inne odzienie, zdecydowałam. Ale kupowanie ciuchów zdecydowanie nie jest moją pasją więc czas mijał bez wdrożenia planu w życie.
...
...
Wczoraj, prawie koniec zimy, ja w tej samej kurtce (czy na pewno nie jest zimowa?), przypadkiem weszłam do sklepu odzieżowego. Wpadła mi w oko puchowa kurtka - TO JEST TEN MOMENT, TO JEST TA KURTKA - pomyślałam, ale nie kupiłam, poprosiłam o odłożenie, bo chciałam się jeszcze naradzić, miałam czas do godz. 20 jutro.
Pokazałam zdjęcia siebie w kurce z przebieralni Jackowi - podoba się, kupuj.
Pokazałam zdjęcia Koledze A. - będziesz wyglądała jak salceson! Ja bym nie kupił.
Przez ten "salceson" straciłam pewność siebie i w konsekwencji dzisiaj weszłam do świątyni handlu i w ciągu 120 minut (!) byłam w:
- Benetton, Carry, Cropp Town, Deni Cler, Diverse, Esprit, Gerry Weber, H&M, House, KappAhl, New Yorker, Peek&Cloppenburg, Pretty Girl, Promod, Pull&Bear, Quiosque, Reporter, Reserved, Stradivarius, Tally Weijl, Tatuum, Vero Moda, Zara - 23 sklepach.
To jest około 5 minut na jeden sklep! Nieźle? Po obejrzeniu, przymierzeniu dziesiątek kurtek i płaszczy przeróżnego rodzaju i stylu, nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że wczorajsza była najlepsza i w końcu poszłam po nią.
Była godz. 20:19.
- Odwiesiłyśmy już na wieszak kurteczkę - powiedziała pani ze sklepu rozpoznając mnie.
Była godz. 20:19.
- Odwiesiłyśmy już na wieszak kurteczkę - powiedziała pani ze sklepu rozpoznając mnie.
Nikt się jednak na nią nie połasił, wisiała na miejscu. Podałam banknot z tego posta - wystarczył na całą kurtkę (!) Cudownie...
Zrobiłam dzisiaj niezły maraton. Nogi bolą. Weszłam do mieszkania, zadowolona chciałam się pomizdrzyć w nowej zdobyczy, próbuję zapiąć pasek a tu sprzączka jest złamała.
Masz ci los. Dzwonię do sklepu, opowiadam zaistniałą sytuację, sprzedawczyni jest miła, mówi, że nie ma więcej tych kurtek i najwyżej mogę zwrócić zakup, bez problemów.
Tyle w temacie: co mają pomarańczowe rękawiczki do ułamanej sprzączki.
Żeby nie było - ja się starałam.
Starą kurtkę czeka 4 sezon?
ania%
W rozmowie telefonicznej ekspedientka twierdziła, że po odwieszeniu kurtki na wieszak po godzinie 20:00, nikt jej nie przymierzał. Wygląda na to, że ja sama urwałam sprzączkę mierząc ją ostatni raz w sklepie i nie zauważyłam tego :)
Raczej pani ekspedientka ułamała, ale sprytnie wmówiła klientce, że to na pewno jej wina.
OdpowiedzUsuńA stara kurtka jest zimowa. W szczególności jak założysz pod nią sweter, koszulkę z długim, podkoszulek i myśl o cieple następnych pór roku ;)
Intryga ekspedientki zdemaskowana! Dziś wsunęłam rękę do kieszeni, a tam była ułamana część sprzączki he, he. Mogłam ją nieświadomie ułamać, ale włożyć ją do kieszeni nie zdając sobie z tego sprawy - ee, aż tak nieprzytomna nie jestem :)
Usuń