Taki artykuł motywujący przeczytałam:
Wobec tego przyznam się Wam, w zlewozmywaku znalazłam jakieś stworzenie,
którego nie potrafiłam nazwać i zrobiłam mu zdjęcie... chyba
przedśmiertne, bo nie sądzę, by przeżyło spłukanie wodą do kanalizacji. Nie nadaję się na miłośniczkę owadów. Szukam dalej swojego przeznaczenia.
ania%
Na podstawie porównań ze zdjęciami z netu twierdzę, że to mógł być wij drewniak.
Wyjęte z treści artykułu:
"(...) Na scenę bowiem wkroczył
energiczny naukowiec i z zapałem zaczął opowiadać o zwyczajach gnojnych
żuczków w Afryce. Również o tym, jak to spędził tam kilka lat obserwując
zachowania wyżej wymienionego insekta, który świetnie podobno odnajduje
się w terenie i obracany kilkukrotnie dookoła błyskawicznie odnajduje
wcześniej obrany kierunek poruszania się. I swoją kulkę też.
(...)
Uświadomiłam sobie, że delikwentowi ktoś
płaci za obserwowanie gnojnych żuczków! Prawdopodobnym jest, że
honorarium otrzymuje również za pisanie o nich, oraz opowiadanie innym,
jakie to fascynujące stworzenia. I pojawiła mi się w głowie myśl, że w
zasadzie, to wszyscy mamy coś nie tak pod sufitem.
(...)
Oczywiście, każdy by tak chciał! Mieć
jakąś pasję i móc dzięki niej żyć. (...)
To czym się różnią od nas, zwykłych,
szarych marzycieli ci, którzy wychodzą potem na scenę i opowiadają o
insektach? Możliwości jest wiele, odpowiedzi niejednoznaczne i mętne a
na samym szczycie rozważań pojawia się rzecz prosta i oczywista. Upór.
Bo statystycznie rzecz biorąc, jeśli
wykonujesz jakąś rzecz wystarczająco długo, to twoja praca musi zacząć w
końcu przynosić rezultaty. Po prostu musi. Problem w tym, żeby wytrwać.
No i, w międzyczasie, jakoś przeżyć. Nie zgorzknieć, nie załamać się,
nie spotkać z komornikiem. I wierzyć – bardzo mocno wierzyć.
(...)
Z drugiej strony, czasy niepewne.
Wtłaczają nam do głowy, że trzeba być odpowiedzialnym. Czyli najpierw
konkrety, potem fanaberie. Ale czy aby na pewno? Czy można zrealizować
pasję na pół gwizdka? (...)
Chyba chodzi o to, żeby podjąć decyzję –
czy chcemy żyć konformistycznie, spokojnie, czy też mamy wystarczająco
dużo odwagi, by wybrać się na przygodę życia. No i pogodzić się z tym,
że większość decyzji ma konsekwencje zarówno pozytywne, jak i negatywne. (...)
Każdy z nas ma swojego żuczka. Aż trudno
sobie wyobrazić, z jakich rzeczy można się nie tylko cieszyć, ale też
żyć. Szczęśliwie.
Wystarczy odrobina kreatywności i łut
szczęścia. W dowolnych proporcjach. Bo przecież można pojechać na
wycieczkę życia do Afryki, a przy okazji zrobić na zamówienie kilka
zdjęć. Trzeba tylko znaleźć kogoś, kto będzie nimi zainteresowany. Bo
tak zupełnie bez pracy, to się chyba nie da. (...)"
Kinga Ochendowska
Komentarze
Prześlij komentarz