Chodzi o to, że mam parapetowy ogródek z bazylią, melisą i rozmarynem. Zdobi, pachnie i smakuje. Jest styczeń, do wiosny... uuu... Dotąd jakoś szło, było o czym myśleć - Święta, Nowy Rok - a teraz to już tylko zima i nic... No i rozmaryn się załamał. Przed wyjazdem na Święta do Domu Rodzinnego jeszcze był zielony, żył. Wróciłam i było po nim. Wyschnięty, brązowy. Ścięłam, zostawiłam kikut i czekam czy ocknie się na wiosnę, czy nie?
ania%
"O mój rozmarynie rozwijaj się" - chciałoby się zanucić.
Komentarze
Prześlij komentarz